Święci nie byli ludźmi wolnymi od ograniczeń, czy przeciwności…
Dzisiaj zatrzymajmy się nad świętą Ritą z Cascii, patronką od spraw trudnych i beznadziejnych oraz niecierpiących zwłoki. Wcześnie usłyszała powołanie zakonne, rodzice nie chcieli jednak o tym słyszeć i Rita musiała z pokorą przyjąć ich wolę. Wyszła za mąż. Było to jednak małżeństwo bez miłości, w które święta musiała wejść. Mąż nierzadko bił Ritę, ona jednak zawsze odpowiadała mu łagodnością, choć musiało to być niełatwe.
Sprawa była po ludzku beznadziejna. Rita urodziła dwóch chłopców, bliźniaków. Mąż Rity nawrócił się w końcu, lecz wkrótce został zamordowany. To był kolejny cios dla świętej. Nie ostatni jednak, ponieważ jej dwóch synów, porywczych jak wcześniej ojciec, poprzysięgło zemstę. Rita, w swojej wierze poniosła wtedy największą ofiarę, jaką tylko matka może sobie wyobrazić – błagała Boga, aby zabrał ich synów, byle tylko nie stali się mordercami. Bóg wysłuchał Rity i wkrótce jej synowie umarli.
Po śmierci męża i dzieci Rita chciała wstąpić do zakonu augustianek, jednak siostry nie chciały przyjąć wdowy. Rita jednak się nie poddała, mimo kolejnego już w jej życiu ciosu i gorąco modliła do Pana. Wielu z nas załamałoby się już dawno, lecz nie ona. Podczas modlitwy tej pokornej wdowy ukazał jej się św. Jan Chrzciciel, św. Augustyn oraz św. Mikołaj z Tolentino, którzy w cudowny sposób przenieśli ją do kaplicy w zakonie, zamkniętej na klucz, i siostry, nie chcąc zadzierać „z górą”, przyjęły Ritę.
To jednak nie jest koniec opowieści o tej wielkiej świętej. Legenda głosi, iż w zakonie Rita otrzymała zadanie, aby podlewać dawno już uschnięty krzak róży, aby ćwiczyć się w pokorze. Kto by podlewał uschnięte dawno drzewo? Rita jednak niestrudzenie podlewała krzak. Kiedy święta leżała chora w środku zimy, poprosiła, aby przyniesiono jej jedną różę z ogrodu. Zimą? Siostry poszły jednak do ogrodu i ujrzały, iż pośrodku śniegu rzeczywiście kwitnie jedna, jedyna czerwona róża, którą pospiesznie zaniosły świętej. Był to kolejny cud, który uczyniła święta. Na pamiątkę tego wydarzenia do dzisiaj, co roku, 22 maja, w liturgiczne wspomnienie świętej w Cascii, we Włoszech, święci się roże.
Kilkanaście lat przed śmiercią święta Rita otrzymała na czole stygmat korony cierniowej. Rana na czole ropiała i wydzielała nieprzyjemny zapach, przez co Rita musiała zostać odizolowana od innych sióstr. Przez ranę nie mogła też udać się do Rzymu, Bóg jednak sprawił, że na czas podróży do Wiecznego Miasta stygmat całkowicie znikł, by odnowić się po powrocie. Dla Boga nie ma nic niemożliwego…
Dzisiaj nie tylko włosi kochają świętą Ritę. Jest wzywana w trudnych sprawach na całym świecie, a jej kult wciąż się szerzy. Niech jej pokora, wytrwałość w modlitwie i determinacja będzie dla nas wzorem. Święta doświadczyła wielu po ludzku tragicznych sytuacji. Kiedy w naszym życiu pojawią się trudności nie zawahajmy się przyzywać jej wstawiennictwa.