W drugim odcinku zatrzymajmy się najpierw nad postacią Świętego Józefa z Kupertynu. Uwaga studenci! – sesja trwa, a święty ten wzywany jest podczas egzaminów! Ale nie tylko…
Ów święty był osobą niewykształconą, pochodził z biednej rodziny, a przy tym był wielką niezdarą, wszystko leciało mu z rąk. I Bóg właśnie taką niezdarę wybrał sobie na świętego. Józef postanowił zostać kapłanem, i pomimo, że w pierwszym zakonie poniósł porażkę i został odesłany do domu nie poddał się i został przyjęty do zakonu franciszkanów konwentualnych. Tam jego jedynym zadaniem było pilnowanie osła.
Aby zostać kapłanem św. Józef z Kupertynu musiał zdać egzaminy. Nauka jednak nie szła mu łatwo, finalnie zrozumiał tylko jeden fragment z Pisma Świętego. I właśnie ten cytat wylosował podczas egzaminów (dlatego dzisiaj wzywany jest często przez egzaminowanych). Bóg umożliwił mu więc cudownie realizację świętości w zakonie, jako kapłana. W zakonie, jak się później okazało, św. Józef bardzo często wpadał w ekstazy, podczas których dosłownie fruwał w powietrzu, unosząc się nad ołtarzem, nawet w obecności papieża. Żył w stanie ciągłej kontemplacji, a tace z jedzeniem wypadały mu z rąk właśnie z powodu nagłego zachwytu Bogiem. Wiele osób nawróciło się pod jego wpływem, wielu szukało u niego rady i pociechy. W swoim życiu przeżył wiele prób wiary, nie poddał się jednak i został wyniesiony na ołtarze…
Nie ma chyba świętego, który by nie miał przeciwności.
Nawet święty Piotr, nazwany Opoką przez samego Jezusa, nie był wolny od prób wiary. Trzy razy zaparł się Jezusa. Pomimo swojego upadku, wrócił i modlił się wraz z innymi apostołami. Ten, który się zaparł, jako jedyny z apostołów pobiegł trzy dni później do pustego grobu Jezusa, gdy usłyszał wieści o Jego zmartwychwstaniu. Dzisiaj znany jest jako Apostoł Rzymu, jako ten, który trzyma w ręku klucze Kościoła Świętego.
Pan Bóg sam wybiera sobie ludzi, czas i miejsce, aby czynić dobro. Czasami odkrywamy nasze powołanie co do konkretnej sprawy od razu, czasami jednak zanim powiemy Mu nasze tak mija jakiś czas. Jedno jest pewne – przed łaską nie da się uciec.
Święty Paweł, prześladowca chrześcijan numer jeden, doświadczył łaski bardzo dobitnie – został zrzucony przez Boga z konia w drodze do Damaszku, mało tego, stracił tymczasowo wzrok. Stał się chrześcijaninem, niestrudzonym apostołem pogan, założycielem pierwszych wspólnot chrześcijańskich.
Świętość nie oznacza doskonałości, przeciwnie, im bardziej jesteśmy niedoskonali, tym mamy większe prawo do Bożego Miłosierdzia. Człowiek doskonały jest w pewnym stopniu człowiekiem pysznym, a skoro świętość jest schodzeniem w dół okazuje się, że im bardziej cierpimy, tym bardziej możemy oczekiwać wszystkiego od Boga. Im na mniej rzeczy mam wpływ, tym więcej mogę oddawać Bogu, tym bardziej mogę wzrastać w świętości; im na mniejszej liczbie ludzi mogę się oprzeć, tym bardziej opieram się na Nim. A im bardziej opieram się na Nim, tym więcej otrzymuję.
Świętym może zostać każdy z nas.